Ogień
Centralnym wydarzeniem opisanym w parszy jest tragiczna śmierć dwoch najstarszych synow Aarona – Nadawa i Awihu – ktorzy „przybliżyli w ofierze przed Bogiem obcy ogień, którego On im przybliżać nie nakazał” i w rezultacie „wyszedł ogień sprzed Boga i strawił ich, i umarli przed Bogiem” (Wajikra 10:1-2).
Według naszych mędrcow, ich akt przyniesienia do Miszkanu „obcego ognia” nie był w żadnym wypadku grzechem. Bezpośrednio po tej tragedi Mosze pocieszał Aarona słowami: „O tym właśnie Bóg mówił: Będę uświęcony przez tych, którzy są Mi oddani, i będę chwalony przed całym ludem” (Wajikra 10:3). Według Rasziego, Mosze mowi w tym wersecie bratu co nastepuje: „Gdy Bog powiedział mi ≫Będę uświęcony przez tych, którzy są Mi oddani≪ byłem pewien, że ma On na myśli nas dwoch; teraz jednak rozumiem, że twoi synowie byli więksi niż Ty i ja razem…”
Rabin Chajim ibn Attar, autor komentarza do Tory zatytułowanego Or hachajim pisze natomiast, że ich śmierć, tak samo jak śmierć największych i najświętszych cadyków, była spowodowana „pocałunkiem Boga”, że tak samo jak najwięksi cadykowie w swojej miłości i oddaniu oraz pragnieniu służenia Bogu ze wszystkich sił zatracili się do tego stopnia, że ich dusze w konsekwencji opuściły ich ciała.
Mistrzowie chasydyzmu nauczają, że nasza dusza ciągle rozdarta jest pomiędzy dwoma pragnieniami – z jednej strony pragnie z całej siły uwolnić się z okowow cielesnej fizyczności i wrocić do swego Stworcy, z drugiej zaś strony pragnie wynieść nasze ciało na wyższy poziom duchowości, odcisnąć na fizyczności swoj duchowy ślad.
Dlatego księga Przysłow porownuje duszę człowieka do płomienia świecy – płomień świecy, pomimo że ciągle usiłuje wyswobodzić się i wznieść w gorę, jest jednak nierozerwalnie związany z knotem i świecą, bez paliwa czerpanego z nich zgasłby od razu. Tak samo dusza człowieka – jest rozpięta między duchowością i fizycznością. Za każdym razem, gdy człowiek zbytnio zatraca się w fizycznym świecie, stając się zakładnikiem materialności, jego dusza budzi w nim pragnienie wzniesienia się wyżej, odnalezienia w sobie łącza do duchowości. I przeciwnie, gdy człowiek staje się zbytnio uduchowiony, zaniedbując swoje doczesne, materialne obowiązki jego dusza „ściąga go” w doł, łącząc go ponownie z fizycznym światem.
Możemy zatem zrozumieć, że ow Boski ogień, ktory zabił Nadawa i Awichu przed ołtarzem był tym właśnie ogniem, ktory trawi nasze dusze – palącym pragnieniem uwolnienia się od fizyczności i połączenia z naszym duchowym źrodłem. Synowie Aarona „zbliżyli się do Boga” na tyle blisko, że ich dusze nie mogły już dłużej utrzymać ich połączonych z fizycznością, wpadli oni jak gdyby do „czarnej dziury”, w ktorej się zatracili kompletnie i w konsekwencji dusze opuściły ich ciała.
Tora jednak mowi wyraźnie, że był to „obcy ogień”, ogień „którego On im nie nakazał”. Człowiek nie został stworzony by unicestwić swoją fizyczność w duchowej ekstazie, ale by znaleźć i zachować rownowagę pomiędzy fizycznością i duchowością w swoim życiu, by uczynić duchowość nierozerwalną częścią fizyczności.
Po tych tragicznych wydarzeniach Bog wyraźnie ostrzegł wszystkich kohenów, by ich „błąd” nie został powtorzony: „Bog powiedział do Moszego: Przemów do swojego brata Aarona, niech nie wchodzi w dowolnej porze do Świętego Świętych […], aby nie umarł”. Lubawiczer Rebe tłumaczy, że przykazanie to nie ma na celu ograniczenie ludzkiego dążenia do transcendencji i bliskości z Bogiem, a wręcz przeciwnie – pozwala nam, cielesnym istotom, dostosować do naszych ograniczonych możliwości ten właśnie intensywny ogień, ktory spalił Nadawa i Awihu. Takie jest właśnie według Lubawiczer Rebe znaczenie wypowiedzianej przez założyciela chasydyzmu Israela Baal Szem Towa maksymy: „Tylko dzięki niewysłowionemu miłosierdziu Najwyższego człowiek nie spala się w modlitwie”. Modlitwa jest usiłowaniem przezwyciężenia naszych fizycznych ograniczeń i zbliżenia się do naszej prawdziwej istoty i do naszego Boskiego źrodła. Zatracając się w głębokiej modlitwie, wpadając w pewien modlitewny trans zbliżamy się do tego stanu, jaki osiągnęli Nadaw i Awihu. Bog jednak umożliwia nam (nakazując codzienną modlitwę) włączenie tego głębokiego doświadczenia w nasze codzienne, ludzkie życie.
Nasze całe życie przypomina zatem nieco płomień świecy, ciągłe napięcie pomiędzy fizycznością i duchowością, rozdarcie pomiędzy niebem i ziemią, ciągły wysiłek połączenia dwoch brzegow, transcendencji i imanencji, tego co idealne i tego co rzeczywiste.