Czulent 

Autor: Yanki Tauber

Pewna historia opowiada o prostym, nieuczonym Żydzie, który prowadził malutka gospodę na odległym szlaku handlowym, wiele dni drogi od najbliższego miasteczka ze społecznością żydowską. Pewnego roku, człowiek ten postanowił udać się do miasteczka na Rosz Haszana.

Po długiej podróży dotarł do mistaeczka, i skierował się od razu do miejscowej synagogi. Gdy wszedł do środka synagoga był pełna modlących się ludzi. Nie bardzo nawet wiedząc na której stronie otworzyć modlitewnik, przybysz owinął się tałesem i stanął pod ścianą z tyłu.

Po jakimś czasie zaczął odczuwać coraz większy głód, ale nic nie wskazywało na to, że modły mają się ku końcowi. Wizja pysznego świątecznego obiadu nie opuszczała go już teraz ani na moment. Dlaczego to tak długo trwa? Chyba już się dość namodliliśmy? Ale modlitwy trwały w najlepsze...

Nagle, kantor wyśpiewał jakiś szczególnie piękny fragment modlitwy, a cała kongregacja zalała się łzami. "Dlaczego oni wszyscy płaczą?" - zdziwił się przyjezdny - "pewnie wszyscy inni także umierają z głodu!" Więc przyłączył się do powszechnych zawodzeń - jemu też przecież od dawna już kiszki marsza grały!

Ale wkrótce płacze ustały, i wszyscy zebrani w synagodze zatopili się w gorącej modlitwie. "Dlaczego już nie płaczą, już nie są głodni?" - dziwił się nasz bohater. Wtedy przypomniał sobie o czulencie...

Jakiż to wspaniały, pyszny czulent czeka na niego! Wszystkie inne potrawy, któe żona przygotowała na świąteczny posiłek, bledły przy czulencie. Dokładnie pamiętał ten soczysty kawałek mięsa włożony go garnka poprzedniego wieczoru. Nasz prosty karczmarz wiedział o czulencie jedno - im dłużej stoi na ogniu, tym smaczniejszy jest potem. Pamętał, że dzisiaj rano, przed wyjsciem do synagogi zajrzał do garnka - czulent wyglądał i pachniał tak wspaniale. Ale po kilku dodatkowych godzinach, które spędza w synagodze - jakże cudowny musi być teraz czulent! Warto poczekać na to stojąc w kącie synagogi i niewiele rozumiejąc co sie dookoła dzieje, z żołądkiem przyschniętym dawno do żeber...

Oczywiście, wszyscy dookoła na pewno kalkulowali podobnie - oni również mieli w domach garnki z czulentem! Nic dziwnego że modlitwy się przeciągają. "Ale to dobrze" - uśmiechnął się w duchu karczmarz - "im dłużej trwają tym lepiej dla czulentu".

Jednak modlitwy trwały dalej! Karczmarza bolała już głowa, żołądek skurczył mu się do wielkości fasoli, gardło piekło z pragnienia i od łez, które wylał. Ale ilekroć wydawało mu się, że już nie wytrzyma dłużej, tylekroć przypominał sobie o czekającym na niego w domu czulencie, o soczystym kawałki mięsa w środku, o zapachu jaki wydobywa się z garnka... Każda kolejna minuta spędzona w synagodze, to minuta, którą czulent spędzał na blechu.

Godzinę później kantor znów zaśpiewał szczególnie przejmującą melodię, jego głos wznosił się wyżej i wyżej, słowa zdawały się dosięgać bram Nieba, cała synagoga znów wpadła w przejmujący płacz i łkanie. "Basta!" - pomyślał coraz bardziej zrozpaczony karczmarz - "ileż w końcu można wytrzymać?! Czulent jest już na pewno gotowy. Umieram z głodu!"

Historia żydów jest jak czulent...

Talmud mówi: "Naród Żydowski został rozproszony pośród innych narodów tylko dlatego, by konwertyci mogli się do niego przyłączyć". Najprostszy poziom interpretacji tego stwierdzenia jest następujący - dzięki wiekom naszego wygnania, wielu nie-żydów zetknęło się z judaizmem i postanowiło przyłączyć się do naszego narodu. Ale chasydzka interpretacja mówi o niezliczonych duszach, które w trakcie naszego wygnania i rozproszenia byliśmy w stanie przekształcić, wznieść na wyższe poziomy - o "iskrach świętości" uwięzionych w materialnej cielesności. Wielki kabalista, rabin Izaak Luria (Ari) uczył, iż w każdym bycie, w każdym przedmiocie jest uwięziona jakaś część Boskości, i kiedy używamy go do wypełnienia przykazania, wyzwalamy tę ukrytą Boskość. 
Dlatego właśnie zostaliśmy rozrzuceni po wszystkich kontynentach - by odnaleźć możliwie jak najwięcej owych "iskier świętości" a następnie by je uwolnić. Dlatego w polskiej drukarni drukowana jest Tora, na papierze pochodzącym z Chin, wyprodukowanym z drzew rosnących na Syberii. To dlatego las, który był swiadkiem okropnego mordu dokonanego na żydowskiej ludności pobliskiego miasteczka jest teraz miejscem pielgrzymek i modlitw Żydów z całego świata, to dlatego na jednym z angielskich uniwersytetów została wymyślona pewna teoria naukowa, by ułatwić ludziom zrozumienie Boskiej mądrości stworzenia wrzechświata.

Ale im bardziej "święta" iskra, tym głębiej jest ukryta. Kabaliści obrazują to przykładem walącej się ściany z cegieł - cegły z górnej części ściany zostaną rozrzucone najdalej. Tak samo Bóg sprawił, że najbardziej duchowe i święte elementy znalazły się na samych krańcach świata, na duchowych pustkowiach. Dlatego nasze wygnanie ma na celu powrót, zstąpienie do głębin materialności jest niezbędne do późniejszego wstąpienia na wyżyny duchowości. Dlatego Żydzi mieszkają we wszystkich, nawet najbardziej oddalonych od cywilizacji miejscach na świecie.

Zatem logicznie - im cięższe wygnanie, im bardziej wymagające warunki, im niższych poziomów materialności doświadczamy - tym większa będzie nasza nagroda. Każda dodatkowa minuta na wygnaniu odpowiada bardziej wspaniałemu odkupieniu. Ale w końcu doczekamy momentu, w którym każdy Żyd będzie całym swym istnieniem wołał: "Basta! Czulent jest już gotowy! Chcemy w końcu wrócić do domu!".