Czy muszę zarabiać na życie?
Autor: Aron Moss
pytanie:
Jeżeli naprawdę ufamy Bogu, to po co musimy pracować i zarabiać na życie? Bóg nie da nam przecież umrzeć z głodu? Prawda...?
odpowiedź:
Gdybym siedział z założonymi rękami i czekał, aż pieniądze zaczną spadać z nieba, nie byłby to przejaw mojej ufności, ale wręcz przeciwnie – jej braku.
Takie podejście oznacza mniej więcej, że uważam pieniądze prosto z nieba za pochodzące od Boga, ale już te zarobione ciężką pracą lub dobrym pomysłem za wyłącznie moją zasługę. Ograniczam tym samym wszechmoc Boską jedynie do zjawisk ponad naturalnych, cudownych.
Judaizm twierdzi coś dokładnie odwrotnego – ten kto naprawdę ma ufność pracuje ciężko, ale zdaje sobie sprawę, że zarówno sukces jak i porażka nie są w jego rękach, ale w rękach Boga. Nasze wysiłki są swego rodzaju naczyniem, ale to Bóg napełnia nasze „naczynie” swoim błogosławieństwem.
Takie postawienie sprawy jest zarazem wyzwalające ale i wymagające. Wyzwala nas od obaw o powodzenie naszych przedsięwzięć – ich wynik zależy od Boga, ale nakłada na nas równocześnie obowiązek ciężkiej pracy, by Bóg mógł zesłać swoje błogosławieństwo.
Ta zasada dotyczy nie tylko zarabiania na życie, ale wszystkich innych dziedzin naszej aktywności. Czy to szukamy naszej „drugiej połówki pomarańczy”, czy potrzebujemy uzdrowienia z choroby, czy też jesteśmy atakowani przez naszych nieprzyjaciół - nie możemy czekać na cud. Robimy co do nas należy, cały czas pamiętająć, że sukces zależy od Najwyższego.
W końcu, gdy już zrobimy wszystko co mogliśmy zrobić, Bóg ześle swoje błogosławieństwo.